AKTUALNOŚCI


♦ Blog w trakcie przewrotu.
♦ Szablon nie odpowiada żadnemu z opowiadań, czy też rozdziałów.
♦ Szablon wykonała cudowna Christel ♥
♦ Na stronie głównej pojawia się jedynie spis aktualnie publikowanego opowiadania.


Blog, jak i autorka, ma urlop! Niebawem wracamy do życia! Za wszelkie zaniedbania przepraszam. Wszystko zostanie nadrobione. (23.09)

[Nieśmiertelni] Prolog




UPROWADZENI


    - Nie rozumiem – mruknęła poirytowana blondynka, która mrużyła nieznacznie oczy, przyglądając się dwójce mężczyzn. Przetrzymywali ją wraz z braćmi w klinice już od dłuższego czasu. Dłonie przygwożdżone ciężkimi, żelaznymi łańcuchami, które wypalały skórę, były nieruchome. Niebieskimi oczyma rozglądała się po jasnym, wręcz oślepiająco białym pomieszczeniu, zerkając raz po raz na swoich milczących przyjaciół.
   - Panowie... – zaczęła z lekkim uśmieszkiem majaczącym się na pełnych, kształtnych ustach, które kosztowały już niejednego. - Zacznijmy od nowa. Złapaliście nas, gratulacje, ale czego od nas dokładnie chcecie, zanim, jak to pięknie ujęliście: pozbawicie nas drugiego życia, które jest zwyczajnym oszustwem i zbrodnią, za którą trzeba zapłacić – wyrecytowała formułkę, którą słyszała w tym miejscu już ze sto razy. - Och, zapomniałam o tym, że mordy dokonywane przez nas są niewybaczalnym czynem i powinniśmy zawisnąć ze sto razy. Mały problemik, panowie, tkwi w tym, że poprzez zadzierzgnięcie czy powieszenie nie zabijecie ani jednego wampira – zauważyła z niezbyt sympatycznym uśmiechem, sugerującym jedynie, że z pozoru niewinna blondyneczka jest drapieżnikiem, chwilowo obezwładnionym.
   - Chcemy poznać waszą historię – odparł czarnoskóry mężczyzna, a jego lśniąca, łysa głowa odbijała ostre światło jarzeniówek przyczepionych pod sufitem. Ubrany w granatowy kombinezon, którego pas ozdabiały przeróżne rodzaje broni, od srebrnych noży poczynając, na broni palnej różnego kalibru kończąc. Dzięki swojej kreacji zdawał się być niepokonany, ale było to mylne wrażenie. Ale Diana dokładnie wiedziała, że gdyby został z nią sam na sam, a ona mogłaby kiwnąć palcem, krzyczałby ze strachu i błagał o litość. Wampirzyca była kobietą wyuzdaną, wiecznie młodą i potrafiła z tego korzystać. Tymczasem, mężczyzna siedział na obrotowym fotelu, z przekrzywioną głową obserwując swoich więźniów. Wzrok blondynki padł na rudowłosego, osłabionego wampira, który syczał bez przerwy, tym samym działając kobiecie na nerwy, które były napięte i bez jego pomocy.
   - Historię, powiadasz? - tym razem odezwał się trzeci wampir, wyglądający najdostojniej z całej trójki. Jego głos był głęboki, a kiedy zabrzmiał niespodziewanie dwójka śmiertelników podskoczyła gwałtownie, nerwowo się uśmiechając. Czarnowłosy mężczyzna, którego blada skóra wydawała się najdelikatniejszą rzeczą na świecie, wyprostował się na twardym siedzisku, w ogóle nie zwracając uwagi na dyskomfort jaki mu towarzyszył. Lucius był najstarszym z trójki schwytanych krwiopijców. Tajemniczy jegomość, który dowodził swoimi przyjaciółmi, zawsze wybawiał ich z opresji i zawsze przejmował inicjatywę. Zawsze on mówił, chociaż czasami pozwalał wygadać się do woli Dianie, potem brutalnie ją uciszając. Z Faustem nie miał problemów. Rudowłosy wampir był niezwykle milczący, jedynie pomrukiwania były jakąkolwiek oznaką życia z jego strony.
   - Nasza historia jest skomplikowana – zauważył Lucius, swoje prawie czarne oczy wlepiając w Afroamerykanina, który pozostał chwilowo niewzruszony. - Sięga ona wieków, kiedy imperium rzymskie rządziło większą częścią Europy. Chcesz tego wysłuchać, człowieku? Proszę bardzo, ale pamiętaj o tym, że nie będę ci streszczał naszego życia. Poznasz jego większą część, najpierw każde z nas zacznie od swojego pochodzenia, potem dotrzemy do punktu, gdzie wszyscy się spotkaliśmy i stworzyliśmy rodzinę. Tak, wbrew wszystkiemu mamy jakieś uczucia i chcemy czuć się przynależni. Mówię dużo, jak raczyłeś zauważyć, ale boisz się to powiedzieć. Dlatego musicie, wy obaj, okazać się cierpliwi. Nie, na Boga, nie straszę was. Ja po prostu... - urwał, przekrzywiając głowę lekko w bok, a czarne kosmyki zasłoniły połowę jego twarzy. - Ja po prostu jestem miły – uśmiechnął się przebiegle, a podobne wyrazy pojawiły się na obliczach pozostałej dwójki krwiopijców.
   - Zaczynajmy – rzekł Murzyn, sięgając po kubek z coca-colą, wygodniej rozsiadając się w swoim krześle. Oboje – on i Bastian łamali teraz zasady. Nie powinni nawet otwierać ust przy wampirach, a oni wdali się w dyskusje, wymuszając coś na Nieśmiertelnych.
   - Urodziłem się...

3 komentarze:

  1. Zapowiada się ciekawie ;). I intrygująco się kończy ;).
    Nawet lubię wampiryczne historie, choć ostatnio jest ich dużo. Wzorujesz się na jakiejś książce czy to całkiem twój pomysł?
    Nie mniej jednak fajnie ;)
    [marmurowe-serce]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie całkiem mój, bo po części zainspirowała mnie do tego książka "Wywiad z wampirem", a także dawno czytane opowiadanie internetowej znajomej.
      Cieszę się, że się w jakimś stopniu podoba ;)

      Usuń
  2. Mnie również zaciekawiło, przy odrobinie czasu postaram się doczytać dalsze części ;-)

    OdpowiedzUsuń